Zamyślony życiem, rozmarzony muzyką, wróg poetyckiej fanaberii, miłośnik puenty i konkretu. Spełnia się w kuluarach i przestrzeni sali lekcyjnej. Unika sceny i rozgłosu. Ludzki chaos zagłusza perkusją i wolą walki na boisku. Wszechstronnie niejednoznaczny, otwarcie tajemniczy, spokojem zamyka czas.
Na co dzień  – nauczyciel języka polskiego w Zespole Szkół nr 4 w Olkuszu.


Wenus z Milo

I.
ułożywszy dłonie w geście bezradności
stęsknionym spojrzeniem objęłaś
wszystko i nic
nie tak miało być:
najpierw dłuto natchnienia
później błysk przeszywający wieczność
w zamkniętych ustach pasja namiętności
i skromnością fałszywie zakryte
– biodra
ponoć
biedak który rozpoznał twe miękkie ramiona
już dzień później chciał popełnić samobójstwo
nie można mieć wszystkiego
każda sekunda takiego bezruchu
warta jest nieskończoności choć
wiadomo – stateczne życie
nie jest dla ciebie
ci którzy sypali głowy popiołem
wiedzą jaka jest cena trwania
II.
nieopodal Akropolu w cieniu cyprysów
zasłonięta płócienną woalką kobieta
sprzedaje dojrzałe jabłka
na placu została piana
mnóstwo ciężkiej piany


Ciemna strona księżyca

lunacja I
powstanie galaktyki wymaga skupienia…
w ugorze niczego nieznośna lekkość bytu
akwen cieni tulących prawdę
trochę pyłu i strach-
najbardziej pożądany w karcie dań
czasem rzeczy dzieją się ot tak –
blada pościel muska orane spokojem
wzgórza i nawet spacer zdaje się za lekki
jak na powagę sytuacji
już na pierwszy rzut oka
brak tu wielkości siły mitu
fenomenu odpowiedniej oprawy
(żeby chociaż coś z demagogii)
lunacja II
interpretacja ciał –
oskórowana dusza kilka spiętrzonych kraterów
chrzty ognia wokół drażniąca woń
dopalanego naskórka
po drugiej stronie stołu
na oparciu krzesła wisi nowa torebka
skóra z której była zrobiona
coś ci przypomina jednak nie pamiętasz co…
była o wiele za droga


„Pan Cogito a myśl czysta”

czytając współczesnych poetów Pan Cogito ma mieszane uczucia
zgadza się ze stwierdzeniem
że poezja nie może być wieloznaczna zatem dążenie do jednoznaczności
to jej podstawowy cel
istotnie
nieprzebrane bogactwo podmiotów które nie łączą się z orzeczeniem
to przecież takie przyziemne
rzeczą wielką myśli Pan Cogito
byłoby trwać samemu do końca
rzeczą w rzeczy samej
zatem współczesna myśl to nic innego jak
lingwistyczna
fanaberia?


* * *

utkałem Cię czasem
uplotłem starannie ściegi
dni potem godziny i minuty
skropliłem milionami pętelek
zaciskanych coraz mocniej
farbowałem tła kolorami
zdjętych z krzyża historii
nawlekałem na wałki
pokurczone słowa wszystkich
języków świata
całość podstemplowałem
(a może właściwie obszyłem)
wyciągiem aktu
urodzenia
i co z tego
skoro rękawy wciąż są
za krótkie


Exodus

w pustych skrzyniach sterta
nikomu niepotrzebnych słów
rozmiękłe drzewo wchłania
gwoździe namaszczone czasem
trochę tego jest
cisza wcierana we włosy gęstą
codziennością przesuwany po twarzy
jedyny pewnik upływającego czasu
zza drzew wstaje następny:
dzień noc
nocy dzień
dnia noc
i zamek klucza – jak ułamek raju
oczekiwany wiernym
skomleniem pod drzwiami


Przypływ
Zofii Jurczyk

chociaż znam twoje wiersze
nigdy nie mogłem pojąć
jak zgrabnie łączysz
echa sylab rymów akcentów
jak wplatasz myśli
i historie w zdania będące
ciągiem ludzkich obaw
teraz wiem dlaczego nasza myśl
była dla ciebie aktem
twórczej niewoli
szum o którym mówiłaś
zamień w szmer oceanu
niech skropli się tworząc
jednostajny byt spokoju
trwały nieprzenikniony wieczny
spośród kartek
wyjmowanych drżącą ręką
wyłoni się pragnienie czyste –
napisz coś jeszcze